poniedziałek, 14 września 2015

dystans

Nasza córka, dziewczę nie tylko mądre, ładne, wyszczekane i pyskate, ale także naprawdę sprawne, przejechała wczoraj 57 kilometrów na rowerze. Zsiadając z niego poprosiła o szklankę wody (ufam, że po drodze nawadniała się równie intensywnie) i pobiegła skakać na trampolinie, żałując, że basen już po sezonie zniknął z trawy przyjaciół (nie wiem, planowała triatlon chyba). A po pół godzinie i solidnym posiłku wsiadła na rower i pojechała na plac zabaw.
Zamiłowania do wyciśnięcia ostatnich potów po mnie nie ma na pewno.
Powodem do dumy jest ogromnym!

2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem. Ja w lipcu wybrałam się z koleżanką na rowerze do Antwerpii. Mieszkam w Holandii przy granicy z Belgią, do Antwerpii mam ok. 40 km, no i dodatkowe kilkanaście km w mieście podczas zwiedzania. Wracałyśmy pociągiem, bo stwierdziłyśmy,że nie damy rady na rowerach. Plan był ambitny, jednak przeliczyłyśmy się z naszymi możliwościami, a tyłek bolał mnie chyba z tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twarda jest naprawdę. Ja lubię rower, ale bez przesady. Podziwiam Wasze dystanse!

    OdpowiedzUsuń